qCoach
Od lat fascynowałem się i karmiłem książkami typu self-help, biznesowymi, podnoszeniem produktywności, poprawą organizacji i ogólnie pojętym rozwojem osobistym.
Chciałem fajne toole do zarządzania zadaniami, ale brakowało fajnych tooli. Pomyślałem też: wiem już caaałą masę rzeczy, przeczytałem pierdyliard książek, ogarniam się, więc czemu sam nie zostanę kołczem? 🙂
“Q” w nazwie pochodziło od mojego nazwiska. Serwis z kolei miał być zdaje się zarówno moją wizytówką, blogiem, jak i narzędziem do zarządzania sobą: swoimi celami, zadaniami, itp.
Co prawda do tej pory nie znalazłem idealnego narzędzia do zarządzania zadaniami i celami, ale jest już (i wtedy też było) sporo takich narzędzi, które można było użyć i spiąć ze sobą.
Wydaje mi się, że zacząłem to kodować. Jeśli dobrze pamiętam, to pierwszą funkcjonalnością było wprowadzenie celów i przekonań swoich.
Rozmawiałem z kolegą Michałem ze studiów o tym i powiedział mi coś, co mi na długo zapadło w pamięć, choć nie wiem, czy było dobrym przekonaniem.
Użytkownicy nie chcą wprowadzać danych, wolą, żeby to zrobić za nich.
Ale jak miałem wprowadzić do systemu ich cele i przekonania? Pomyślałem, że to idiotyczny pomysł, nie do zrobienia i jeśli Michał miał rację, to nie ma sensu robić tego projektu.
Jakie pytania i przekonania miałem w głowie?
- Co ja wiem o byciu kołczem?
- Czy ja chcę być kołczem?
- Czy tak naprawdę ludzie potrzebują kolejnego kołcza?
- Inne narzędzia są ble, bo nie są idealne pod moje potrzeby.
- Chcę jednego narzędzia do wszystkiego.
- Skoro ja mam taką potrzebę, to na pewno inni też ją mają.
- Po co mam płacić za inne narzędzia, skoro mogę sam zbudować? W końcu jestem koderem. (To jedno przekonanie zdecydowanie zbyt wiele razy spowodowało, że zacząłem jakiś wielotygodniowy projekt zupełnie bez potrzeby.)
Jak teraz bym do tego podszedł?
- Przetestowałbym porządnie narzędzia dostępne na rynku.
- Zrobił przegląd narzędzi i zrobił ranking na swoim blogu o produktywności.
- Poszukał opinii ludzi o narzędziach, dlaczego im się nie podoba, czego brakuje, itd.
- Dopiero mając to wszystko spróbowałbym zintegrować te narzędzia ze sobą za pomocą Zapiera, czy innej low-code integracji po swojej stronie.
- Przemyślałbym, czy na pewno nie mogę użyć tego, co już jest, w okrojonej wersji i pogodzić się z ograniczeniami. I być może nie do wszystkiego potrzebuję online toola? A skoro ja nie potrzebuję, to może inni też nie potrzebują i nie będą gotowi za to płacić?
- Przeramowałbym uwagę Michała: jeśli nie chcą wprowadzać sami, to może zrobilibyśmy im szybki test wyboru, na podstawie którego określilibyśmy ich podstawowe cele i przekonania. Potem mogliby wprowadzić ręcznie dodatkowe pozycje.
- Zrobiłbym minimalistyczny prototyp i puścił do ludzi.