Spacer wirtualny z silnikiem rezerwacji

Chodziliśmy wtedy sporo po knajpach wrocławskich. Wymyśliliśmy system do rezerwacji stolików oparty o spacer wirtualny. Mieliśmy na to nawet inwestora wstępnie zainteresowanego. Ale skończyło się na planach.

A plany były wielkie. Podgląd knajpy na żywo, rezerwacje stolików, skomplikowane edge case’y z różnymi wielkościami, układami stolików, sal, itd. POSy do restauracji dopiero wchodziły i chcieliśmy się z nimi integrować. Przy okazji turbo feature’y, takie jak możliwość podsłuchania jaka muza leci w knajpie. Na żywo. To był ewenement wtedy.

Część knajp była zainteresowana, ale my wciąż próbowaliśmy rozwiązać problemy, których jeszcze nie napotkaliśmy. 

Pamiętam z tamtego czasu zarzut wobec mnie:

Michał, jeśli będziesz się skupiał tylko na rozwiązywaniu problemów, to będziesz przyciągał problemy.

Długo się przed tym broniłem, ale to były święte słowa. Choć to nie było remedium na wszystko. Oprócz wizjonerstwa trzeba też było realizować strategię.

Pamiętam z tamtego czasu, że zanim ruszyliśmy z tematem, to przez 3 dni myśleliśmy nad nazwą i byliśmy totalnie sfrustrowani, że kolejne domeny były zajęte. Być może z tamtego czasu wziąłem to przekonanie, że nazwy są ważne i nie jestem w nie dobry?

Ale brakło też wykonania, płacących klientów, jakiegoś prototypu, który robiłby cokolwiek. A przecież mogliśmy zrobić system dla 1 knajpy i od tego zacząć. Ale my planowaliśmy już większe rzeczy.

Nie nauczyłem się jeszcze wtedy, żeby nie rozwiązywać nieistniejących problemów, ale niewątpliwie to doświadczenie gdzieś z tyłu głowy się zakotwiczyło.

Mieliśmy kilka spotkań z inwestorami w tej sprawie, ale nie mieliśmy żadnego produktu, a do tego zaczęliśmy robić już inne rzeczy, które wydawały się prostsze.

Pamiętam, że jak szacowaliśmy koszty dla inwestorów, to zaczęliśmy bodajże od 30 tys, a skończyliśmy na 150 tys. Pewnie i tak nie doszacowaliśmy, ale głównym powodem zmiany była lista ficzerów, które chcieliśmy od razu mieć.

Model był taki, że przede wszystkim mieliśmy kasować knajpy za wdrożenie systemu 500 zł, potem pewnie jakiś abonament. Kwota 500 zł dla restauracji wydała mi się duża. Potem, jak pracowałem w restauracji i wdrażałem POSy, to takie wdrożenie, oprócz licencji na program kilka tys., kosztowało kolejne kilka tys. Do tego sprzęt i robiła się kwota np. 20 tys.

Więc 500 zł to wydaje mi się z perspektywy czasu bardzo niewiele za system, który mógłby być czymś ciekawym dla klientów, przyciągać nowych klientów do knajpy i zrobić marketingowy efekt wow.

Jak teraz bym do tego podszedł?

Teraz zacząłbym od zrobienia jednego, baaardzo okrojonego systemu z wdrożeniem. Wynając fotografa, zrobić po taniości wdrożenie, spacer wirtualny, który można sobie umieścić na stronie, a jako dodatek dopiero zrobić rezerwację stolików. Pewnie ograniczyłbym się do formularza Google z wymaganym kontaktem, żeby można było wysłać potwierdzenie rezerwacji. Dopiero jeśli tutaj widzielibyśmy ruch, to robilibyśmy rezerwację stolików na poziomie systemu. A cały grafik knajpa mogłaby sobie trzymać w zeszycie, jak do tej pory.

Koszt całości ograniczyłby się do max 1000 zł (w całości pokryte przez klienta), z czego pewnie większość wziąłby fotograf robiący spacer wirtualny. Prosty system moglibyśmy postawić w ciągu tygodnia. Potem kolejne wdrożenie i kolejne ficzery na podstawie zapotrzebowania. Wartością byłoby nie sama optymalizacja procesu rezerwowania stolików, ale pokazanie knajpy fajne, dotarcie do klientów, efekt wow.

Jakie miałem przekonania, które mnie blokowały?

  • 500 zł za wdrożenie to kupa kasy dla klienta.
  • Sprzedajemy optymalizację rezerwacji stolików.
  • System musi mieć dużo ficzerów, żeby był pro.
  • Bez finansowania nie udźwigniemy tak dużego projektu