Morsuj z głową
Wstęp
Książki o morsowaniu nigdy nie napisałem, ale ponieważ początkiem 2021 roku już od prawie roku trwała pandemia koronawirusa, panowały wszędobylskie zakazy organizacji wydarzeń, wiele sportów i zawodów wykluczono, to nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, morsowanie wyszło z fazy early adopters i wjechało z buta w early majority.
Na Facebooku wszyscy zaczęli sobie wrzucać fotki z przerębla i krążyły dowcipy w stylu:
– Halo? Cześć, nie mogę rozmawiać, bo morsuję.
– Ale to Ty do mnie dzwonisz!
Społeczeństwo zaczęło wykazywać się całym szeregiem dziwnych zachowań. Z jednej strony wspomniane cyniczne dowcipy, z drugiej “prawdziwe morsy”, którzy szydzili z każdego, kto używa neoprenów, albo nie siedzi w wodzie przynajmniej 15 minut.
Wiedząc o ryzykach i objawach hipotermii, a także raczej uznając morsowanie za radosny, choć ekstremalny sport, uruchomiłem z Patrykiem kanał na YT “Morsuj z głową”. Taka gra słów, bo zanurzenie głowy, popularnie nazywane resetem, było w środowisku morsów takim świętym graalem, idealnym dopełnieniem, wręcz nirwaną.
My chcieliśmy być raczej głosem rozsądku. Kanał miał uświadamiać, uspokajać i być bronią przeciwko świrom, którzy przez wywoływanie presji robili z morsowania zawody, które mogły skończyć się tragicznie.
Naczytałem się trochę o prowadzeniu kanału YT i dolinie śmierci (magiczna liczba 10 odcinków, powyżej której trzeba wyjść, żeby kanał chwycił). Kamerę już miałem, bo nagrywałem na YT odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania moich klientów na strony internetowe, które robiłem na zlecenie. Dokupiłem mikrofon z futerkiem i namówiłem Patryka, z którym morsowaliśmy wspólnie od paru lat, na nagranie kilku odcinków.
Przygoda była spoko. Nagrywanie w terenie, morsowanie, składanie tego do kupy, poznawanie nowych ludzi… Podobało mi się to, że nie spędzam całego czasu przy kompie, tylko jednak wychodzę z domu. Tak samo miałem 2 lata później z sauną mobilną.
Brakowało nam jednak tematów i nie skupialiśmy się na marketingu. Nadal wstyd mi było puszczać materiał, którego nie uważałem za idealny. A w środowisku jednak pełno świrów, więc narażaliśmy się na ataki i kpiny. Celowaliśmy jednak w ludzi, którzy zaczynali i chcieliśmy im dać wiedzę, dzięki której zachowają bezpieczeństwo i pomogą innym w razie niebezpieczeństwa.
Nagrywałem też odcinki na tematy związane z moimi dolegliwościami. Po pobycie w wodzie powyżej 3 min pojawiały mi się czerwone, twarde plamy, które bolały pod dotykiem jak zakwasy.
Później wielokrotnie dostawałem komentarze pod filmami, że też tak mają, co to jest, co z tym robić.
Ale w końcu zima się skończyła, Patryk poszedł do dość wymagającej pracy, a ja też nie widziałem w tym projekcie świetlanej przyszłości. Jako hobby to wolałem raczej tylko morsować, niż montować ten materiał godzinami przy kompie.
Przekonania, jakie miałem:
- Materiał musi być rzetelny.
- Jak będziemy nagrywać krótkie filmiki, to łatwiej przebrniemy przez dolinę śmierci.
- Jest pandemia, nie można nic robić i nigdzie jeździć.
- Wydawało mi się, że morsowanie zaraz zacznie wygasać, bo już ludzie mieli serdecznie dosyć tego chwalenia się fotkami na FB. Nawet nam trochę zbrzydło morsowanie, bo stało się tak powszechne i odarte z magii.
Jak teraz bym do tego podszedł?
- Więcej czasu poświęciłbym na rozmowy z ekspertami.
- Jeździłbym w ładne miejsca i robił wywiady z ludźmi. Z resztą mieliśmy plan pokazywać najpiękniejsze miejsca do morsowania w ramach tego kanału.
- Była pandemia co prawda, ale ludzie jakoś podróżowali. Mogłem z rodziną pojeździć po Polsce i nagrać trochę materiału, może jakiegoś vloga.
- Więcej udzielałbym się na forach i na grupach morsowych. Hejt boli, ale pojawiają się komentarze pełne wsparcia i pytań, na które ludzie faktycznie chcieli odpowiedzi.
- Teraz przyglądałbym się rynkowi trochę dłużej i poczekał do kolejnego sezonu, żeby ocenić moment w cyklu rynku. Patrząc co dzieje się w sezonie ‘22/’23 to dochodzę do wniosku, że teraz jesteśmy prawdopodobnie w late majority, a i to jeszcze nie koniec. Jeszcze trochę ludzi zacznie morsować w następnych sezonach.