Jednoczesny dół i inspiracja

To jest wpis z serii 1 sukces dziennie.

W tej serii publikuję codziennie jeden sukces, który osiągnąłem poprzedniego dnia. To praktyczna implementacja podejścia z książki Show Your Work!

Codziennie zapisuję swoje postępy w SlowTracker – aplikacji do zapisywania sukcesów. Następnego dnia rano wybieram jeden lub kilka i tworzę z nich krótki post.

Czuliście kiedyś jednocześnie doła i inspirację? Ja tak miałem wczoraj. (Często taki efekt wywołują szkolenia.)

To był bardziej refleksyjny dzień i przeprowadziłem kilka rozmów: z Gosią, Kasią, Michałem, Andrásem i Andrzejem.

Dotyczyły dwóch obszarów, z którymi najbardziej się ostatnio zmagam: pisanie i tworzenie aplikacji (obecnie SlowTracker i SpeechZap).

Oto wnioski.

1. B2B jest łatwiejsze

Klient B2C jest bardzo wymagający i wrażliwy na cenę. Bezpłatna aplikacja musi być dopracowana w najmniejszych szczegółach, aby wygodnie jej się używało na co dzień. W nagrodę za to klient pitnie jak tylko podniesiesz cenę o złotówkę. Takie przynajmniej wrażenia odnoszą ludzie na grupach o startupach.

W B2B wystarczy, że aplikacja rozwiązuje problem. Nie musi być zniewalająco piękna. I klient dużo chętniej płaci za to rozwiązanie. Czas to pieniądz. (Ponoć.)

2. Nie walcz z przyzwyczajeniami

SlowTracker służy do zapisywania sukcesów i postępów. Pomaga wydobywać z codziennych doświadczeń więcej satysfakcji, wzorców i lekcji. To trochę jak osobisty dziennik.

Ale ludzie chcą osiągać cele, budować nowe nawyki i pozbywać się starych. To paradygmat, który mówi: “zrób (byle szybko), zapisz (byle zwięźle) i zapomnij”.

Najlepiej sprzedawać tym, którzy potrzebują rozwiązania palącego problemu. Jak mawia Michał Parkoła, łatwiej sprzedać środki przeciwbólowe niż witaminy.

Mogę w tej sytuacji zrobić np. te dwie rzeczy:

  1. Wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom i zrobić aplikację uproszczonego dziennika i/lub zarządzania nawykami. Takich jednak jest na pęczki. (I pewnie jest miejsce jeszcze dla kolejnej apki tego typu. Mógłbym stopniowo nakłaniać do poszerzania wpisów o dodatkowe refleksje, co daje szereg korzyści.)
  2. Olać to i poszukać tych, którzy już piszą dziennik albo chcą żyć bardziej w duchu #slow-life. Tych, dla których aplikacja będzie bardziej naturalna i komplementarna dla prowadzonego dziennika.

Opcji pewnie jest więcej. Mogę też zrobić obie te rzeczy.

Tak czy inaczej, na pewno muszę skupić się na interfejsie.

3. Wprowadzanie danych jest kluczowe

W SlowTracker wprowadzanie wpisów i późniejsze ich przeglądanie bywa trudne. Czasem aplikacja wymaga logowania, aby dodać wpis. Długo się ładuje i zdarzają się problemy z tagami. Lista wpisów jest tylko w postaci kafelków. Nie da się zobaczyć wpisów z ostatniego tygodnia jednym rzutem oka, bez scrollowania.

Mogę zrobić szereg udogodnień, na które zwracali mi uwagę użytkownicy do tej pory. To powinno ułatwić dodawanie wpisów, a przez to zmniejszyć niechęć do korzystania z aplikacji.

Co prawda nie jestem pewien, czy to największe ograniczenie, ale być może zrobię kilka prostych zmian.

4. Brakuje podsumowania

Wielokrotnie zwracali mi uwagę użytkownicy SlowTrackera, że spodziewaliby się jakiegoś rodzaju podsumowania.

I tutaj pomógł mi wczoraj Andrzej: robił z Chatem GPT takie podsumowanie na podstawie własnego dziennika. Poprosił go o inspirujące pytania oraz podpowiedzi o to co może zrobić lepiej, żeby osiągać swoje cele.

To trochę przypomina MicroSkills i wbudowanego tam coacha AI, który na podstawie profilu i celów użytkownika miał mu podpowiadać czego powinien się teraz uczyć.

Ciekawe, że Andrzejowi GPT pomógł cieszyć się postępami - zatrzymać się na chwilę i docenić drogę, jaką już przeszedł.

I to jest dla mnie esencja slow life oraz paradygmat SlowTracker: chwila uważności.

5. Warto zrobić lepsze zarządzanie notatkami głosowymi

Z kolei Gosia wypisała mi kilka funkcji, które chciałaby mieć w SpeechZap. To aplikacja do nagrywania notatek głosowych, tworzenia transkrypcji i wysyłania ich przez integracje do innych systemów informatycznych, np. Obsidian.

Poznałem kilka kolejnych przypadków, w których można chcieć używać mojej aplikacji. Przykładowo, jeśli już mamy jakieś notatki nagrane wcześniej innymi dyktafonami, to moglibyśmy chcieć te notatki “zaindeksować”: zaimportować do programu, stworzyć transkrypcje i przeczytać w skrócie o co tam chodziło. Zwłaszcza po dłuższym czasie od nagrania warto mieć takie podsumowanie.

To była jedna z korzyści, które skłoniły mnie do stworzenia tej aplikacji: chciałem mieć możliwość szybkiego przeczytania co też ja tam nagrałem - bez odsłuchiwania całości (zazwyczaj nie mam do tego warunków).

Mam tutaj więc kilka nisko wiszących owoców do zakodowania.

6. Codzienne pisanie jest trudne

Dużo ostatnio piszę i redaguję. O ile nad jednym wpisem można się zastanawiać dość długo, dopracowywać go i myśleć nad ogólną koncepcją, o tyle jeśli chcę publikować jeden wpis dziennie, to wymaga to zarówno krótkiej formy, jak i dość wyraźnego motywu przewodniego.

I z tym motywem przewodnim mam właśnie największy problem. Czuję, że często by się przydał. Michał wspominał o zasadzie intention and obstacle w storytellingu. Gosia mówiła (i kiedyś Beata również), że artykuł musi być praktyczny.

Ale ja rzadko piszę artykuły poradnikowe. Mało też w tym historii. Piszę zazwyczaj eseje, takie jak Bezstronny, czy bez własnego zdania? Esej nie musi mieć konkluzji. I nie musi opierać się na jednej historii.

Domyślam się, że eseje nie niosą się jak podcasty Andrew Hubermana. Czy jednak są bezwartościowe?

Myślę raczej, że osoby, którym wysyłałem moje artykuły do zaopiniowania, potrzebowały czegoś zupełnie innego, niż ja im oferowałem.

Moje rozważania i dyskusje doprowadziły mnie do wniosku, że przede mną nadal (stroma) góra pracy jeśli chodzi o motyw przewodni, skupienie się na jednym temacie oraz szukanie swojego stylu i formatu.


To tyle z wniosków. Z jednej strony czułem się nieco przygnębiony, że po czterech miesiącach pracy nad SlowTracker i 50 wpisach w serii 1 sukces dziennie nadal nie mam oczekiwanych efektów: grupy wiernych użytkowników, którzy czerpią wartość z mojej działalności każdego dnia.

Z drugiej jednak strony, rozmowy pomogły mi zobaczyć nisko wiszące owoce do zerwania i uświadomić sobie, że przecież działam po omacku. Nie budowałem aplikacji w odpowiedzi na potrzeby, nie robiłem researchu, a pisaniem zajmuję się od niedawna i nie mam jeszcze wprawy.

Na szczęście nie ponoszę dużych kosztów prowadząc te projekty (oprócz inwestycji własnego czasu), korzystam z nich bez znaczenia, czy ktoś też z nich czerpie wartość, więc mogę je stopniowo i w swoim tempie rozwijać.

Dołącz do 500+ subskrybentów i bądź na bieżąco! 🚀

Wszystkie najnowsze posty i projekty, pogrupowane tematycznie i dostarczane bezpośrednio do Twojej skrzynki e-mail w każdy wtorek. Bez spamu, obiecuję! 🙌